KRÓL JEST TYLKO JEDEN
W sobotnią noc na ringu nowojorskiej słynnej hali Madison Square Garden czempion wszechwag Władimir Kliczko (64-3, 53 KO) odprawił z kwitkiem kolejnego pretendenta. Ukraiński „Dr Stalowy Młot”, do którego należą mistrzowskie pasy federacji WBA, WBO, IBF i IBO jednogłośnie na punkty pokonał ambitnego, ale gorszego o klasę Amerykanina Bryanta Jenningsa (19-1, 10 KO). Dla 39-letniego Władimira sobotni występ w Nowym Jorku był powrotem do Ameryki po siedmiu latach. Młodszemu z braci Kliczko na pewno zależało na efektownym zwycięstwie przed czasem, ale młodszy o dziewięć lat Jennings przez dwanaście rund, chociaż przegrał bezdyskusyjnie, to jednak nie dał sobie zrobić większej krzywdy i do końca robił co mógł, aby zdetronizować faworyta. Mieszkający w Filadelfii czarnoskóry challenger zaprezentował świetną pracę nóg, balans i ruchliwość. Dzięki temu unikał sporej liczby ciosów Władimira. Oczywiście, gdy tylko „Dr Stalowy Młot” przyspieszał sytuacja diametralnie zmieniała się na niekorzyść Bryanta. Tradycyjnie już największe spustoszenie robiły długie dyszle Ukraińca, który jak zawsze w razie kłopotów klinczował, wieszając się na swoim rywalu. W końcu w dziesiątej odsłonie sędzia ringowy ukarał go za to odjęciem punktu, rzecz to niebywała, albowiem dotychczas arbitrzy udawali, że problemu nie widzą. Pogromca naszego Artura Szpilki imponował również odpornością na bomby króla wszechwag inkasując bez mrugnięcia okiem uderzenia, które wywracały takich twardzieli jak chociażby Kubrat Pulew, czy Alex Leapai. W zwarciach Amerykanin uparcie obijał tułów Władimira, co zaowocowało tylko wysoką liczbą ciosów w końcowych statystykach, ale na przebieg walki wpływu nie miało. Dla Kliczki była to już osiemnasta udana obrona tytułów, które zagarnął w 2006 roku. Teraz jesienią ukraińskiego króla będzie chciał zwalić z tronu „Olbrzym z Wilmslow”, czyli niepokonany Brytyjczyk Tyson Fury (24-0, 18 KO).