WŁODARCZYK LUB SZPILKA DLA ADAMKA?
WŁODARCZYK LUB SZPILKA DLA ADAMKA?
Niestety w zeszłą sobotę Tomasz Adamek (49-3, 29 KO) przegrał jednogłośnie na punkty z Wiaczesławem Głazkowem (17-0-1, 11 KO) i prawdopodobnie stracił możliwość wywalczenia drugiej szansy na rywalizację o mistrzowski pas królewskiej kategorii. Jak na razie nasz 37-letni były czempion dwóch kategorii wagowych nie określił swoich dalszych planów, ale wśród dziennikarzy i ekspertów nie brakuje pomysłów na dalsza karierę „Górala”. Oczywiście pojawiają się liczne głosy domagające się zawieszenia przez Tomka rękawic na kołku i przejścia na sportową emeryturę. Są też i takie, które chciałyby, aby pięściarz z Gilowic skrzyżował rękawice z rodakami z nad Wisły. W grę wchodzi kilka nazwisk, z których dwa wydają się najbardziej realnymi opcjami. Pierwszym z kandydatów jest nasz jedyny obecnie czempion, czyli zasiadający na tronie WBC dywizji junior ciężkiej Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO). 32-letni „Diablo” już od dawna planuje przejść do najcięższej kategorii, a jego bitwa z Adamkiem stałaby się momentalnie polską walką stulecia. Obydwaj panowie słyną z niesamowitego serca do walki i ambicji i obydwaj są bardzo popularni. Dodatkowo w obecnej sytuacji ciężko byłoby wskazać faworyta. Fajerwerki gwarantowane. Drugim w kolejce okrzyknięto nie bojącego się wyzwań Artura Szpilkę (16-1, 12 KO). 24-latek z Wieliczki został co prawda ostatnio utemperowany przez Bryanta Jenningsa (18-0, 10 KO), który zafundował mu pierwszą porażkę w karierze, ale propozycję „Górala” przyjąłby pewnie bez zastanowienia. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu zadziorny „Szpila” sam domagał się pojedynku z Tomkiem prowokując go w mediach swoimi wypowiedziami. Wówczas utytułowany „Góral” z pobłażliwym uśmiechem skwitował zapędy młodego wilczka, jednak teraz gdyby jak sam mówi „kasa się zgadzała”, to kto wie? Młodość kontra doświadczenie, siła przeciwko technice. Na pewno nie brakowałoby chętnych, aby obejrzeć takie starcie. Dodatkowo równie ciekawie byłoby zapewne na konferencjach prasowych. Bez względu na dalsze plany Tomka, nikt już nie odbierze mu tego, co osiągnął i co zrobił dla naszego boksu zawodowego. Ważne jest, aby podjął decyzję, którą dyktuje mu nie tylko serce, ale i rozum. Każdą, jako kibice, którzy przez lata z wypiekami na twarzy oglądali jego ringowe boje, przyjmiemy ze zrozumieniem.
Wojciech Czuba