ALVAREZ POWRACA I DEMOLUJE ANGULO!

ALVAREZ POWRACA I DEMOLUJE ANGULO!
Wspaniałą formę zaprezentował w sobotnią noc utalentowany Saul Alvarez (43-1-1, 31 KO), który na ringu w MGM Grand w Las Vegas pokonał przed czasem w dziesiątej rundzie twardego rodaka Alfredo Angulo (22-4, 18 KO). Dzięki temu zwycięstwu 23-letni „Canelo” udanie powrócił do gry po porażce z rąk Floyda Mayweathera Jr., której doznał we wrześniu zeszłego roku.
Wszystko rozpoczęło się od wysokiego tempa narzuconego przez byłego mistrza świata dywizji junior średniej. Saul zaskakiwał starszego o osiem lat Alfredo swoją szybkością i precyzją uderzeń. Słynący z siły i bojowości „Perro” przyjmował wiele ciosów i nie radził sobie kompletnie w obronie, imponując jedynie dużą odpornością na uderzenia. Gdy w połowie walki Alvarez opadł nieco z sił do głosu zaczął dochodzić Angulo, ale i tak nie zdołał zrobić rywalowi większej krzywdy. „Canelo” demonstrował nie tylko wspaniałe umiejętności ofensywne, ale popisywał się także defensywą, unikając, lub zbierając na blok większość straszliwych bomb przeciwnika.
Bezradny Angulo po raz pierwszy naprawdę blisko porażki przed czasem był w dziewiątej odsłonie, kiedy to na jego szczęce wylądował świetny lewy sierpowy młodego wilka. Ten twardy wojownik z miasta Mexicali był już wówczas porozcinany i porozbijany i wyglądał coraz gorzej. Podczas przerwy trener „Perro” Virgil Hunter ostrzegł go, że przerwie pojedynek, jeżeli nic się nie zmieni w dotychczasowym przebiegu. Tak też się stało, jednak osobą, która to zrobiła okazał się sędzia ringowy Tony Weeks, który miał już dość tego jednostronnego bicia. Po potężnym lewym podbródkowym Alvareza rywalizacja została wstrzymana.
Oczywiście zarówno kibice zgromadzeni w MGM Grand jak i sam Angulo nie przyjęli tej decyzji ze zrozumieniem. Wydaje się jednak, że dalsze obijanie 31-latka, który i tak ma już na swoim koncie wiele brutalnych ringowych wojen, nie miało już najmniejszego sensu. Do momentu przerwania walki Saul prowadził wyraźnie na kartach punktowych 89-82, 89-82 i 88-83.
Podsumowując, „Canelo” powrócił w sobotę w wielkim stylu i pokazał, że wciąż stać go na wiele. Dla niego nadchodząca przyszłość mieni się kolorowo, w przeciwieństwie do jego ofiary. Ciekawe, co dalej z karierą sympatycznego „Perro”?
Wojciech Czuba