W SOBOTĘ WALCZY MEKSYKAŃSKI BOMBARDIER RUBIO
Już jutro zakochani w boksie meksykańscy kibice będą mieli okazję zobaczyć w akcji twardego zabijakę Marco Antonio Rubio (56-6-1, 49 KO). 32-letni „El Veneno” zmierzy się ze swoim rówieśnikiem z Florydy Marcusem Upshawem (15-8-2, 7 KO). Pojedynek rozegrany zostanie w limicie kategorii średniej, a w stawce znajdzie się wakujący pas federacji WBC United States. Oczywiście Rubio, którego ringowy przydomek oznacza w przenośni truciznę, lub wrogość, albo nienawiść, jest zdecydowanym faworytem tej rywalizacji. Meksykanin jest bardzo niebezpieczny i w większości ze swoich walk bezlitośnie demoluje rywali, z których niewielu ma szansę doczekać końcowego gongu. Oczywiście kto mieczem wojuje od miecza ginie. On również nie ustrzegł się porażek. Zwycięstwami nad Marco mogą pochwalić się m.in. pochodzący z Ugandy Kassim Ouma (27-8-1, 17 KO), „Duch” z Youngstown Kelly Pavlik (40-2, 34 KO), czy syn meksykańskiej legendy Julio Cesar Chavez Jr (46-1-1, 32 KO). To właśnie ten ostatni zawodnik pokonał „El Veneno” w lutym 2012. Rubio szybko jednak zapomniał o laniu z rąk swojego młodszego rodaka i jeszcze do końca roku pokonał trzech rywali. Wszystkich wykończył przed czasem, a byli to tacy zawodnicy jak chociażby były mistrz świata Carlos Manuel Baldomir (49-15-6, 15 KO), czy wymagający Michel Rosales (32-6, 26 KO). Prawdopodobnie więc Upshawa czeka w sobotę podobny koniec, choć zapewne nie podda się bez walki. Zawodnik ten po raz ostatni walczył w styczniu, stopując niespodziewanie mańkuta z Rhode Island Vladine Biosse (14-2-1, 7 KO). Polacy w Ameryce pamiętają go zapewne z przegranego pojedynku z naszym Przemysławem Majewskim (21-1, 13 KO), do którego doszło w czerwcu 2011 roku. „The Machine” pokonał Amerykanina jednogłośnie na punkty i zgarnął wakujący pas WBO NABO.
Wojciech Czuba