ZAPOMNIANY MISTRZ – SAM LANGFORD
4 marca 1883 roku w niewielkim mieście Weymouth w Kanadzie przyszedł na świat jeden z najlepszych pięściarzy w historii, wojowniczy Sam Langford (179-30-39, 128 KO). Niestety słynący z talentu, stalowych pięści i ogromnej ambicji czarnoskóry zawodnik, tak jak chociażby jego wielki rywal Harry Wills, z którym walczył bagatela aż 22 razy (!!), padł ofiarą niesławnej bariery rasowej. W czasach, gdy noszący przydomek „Boston Tar Baby” pięściarz siał pogrom i zniszczenie na amerykańskich ringach o zdobyciu tronu wszechwag mógł jedynie pomarzyć. Langford należał do zawodników niewysokich, bowiem miał zaledwie 171 cm wzrostu, ale za to wspaniale zbudowanych, niezwykle silnych i dynamicznych. Te niezbyt imponujące warunki fizyczne nie przeszkodziły mu wcale w odnoszeniu wielkich sukcesów począwszy od wagi lekkiej, a na ciężkiej skończywszy. Swoją karierę zawodową rozpoczął w 1902 roku w Bostonie i bardzo szybko, bo już w 1903 roku otrzymał szansę rywalizacji z czempionem wagi lekkiej Joe Gansem. Stawką tego starcia nie był jednak tytuł, a szkoda, bowiem skazywany na porażkę Langford pewnie wypunktował „Starego Mistrza” na dystansie 15 rund. Następnego roku znowu skrzyżował rękawice z mistrzem, tyle, że dywizji półśredniej Joe „Barbadosem” Walcottem, z którym zremisował po zaciętym boju. W 1906 roku bokser z Kanady napotkał na swojej drodze przyszłego wielkiego czempiona królewskiej kategorii, sławnego Jacka Johnsona. Na ringu w Chelsea w stanie Massachusetts, dominował cięższy o 20 funtów postrach z Galveston w Teksasie, ale Langford swoją odwagą i ambicją wzbudził podziw i do ostatniej rundy stawiał Jackowi bohaterski opór. Po walce jednak kompletnie porozbijany musiał spędzić w szpitalu tydzień, aby dojść do siebie. Będący w gazie niszczyciel z Bostonu z pewnością rozniósłby w pył ówczesną „białą” śmietankę bokserską, ale cóż – czarnoskórzy gladiatorzy byli przez nią trzymani na bezpieczny dystans. W zamian Langford obijał i demolował „swoich”. Oprócz wspomnianej na samym początku niesamowitej serii z Harry „Czarną Panterą” Willsem, Sam potykał się w ringu z takimi czarnymi gwiazdami jak chociażby Joe Jeannette, Sam McVey, czy Jim Barry. Efektowne zwycięstwa przez nokaut nad takimi świetnymi zawodnikami jak na przykład Jim Flynn, doprowadziły Langforda w 1910 roku do spotkania z niebezpiecznym jak tygrys królem wagi średniej Stanleyem Ketchelem. Nasz waleczny rodak Kiecal, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko, zmierzył się z czarnym siłaczem na dystansie sześciu rund w pojedynku „non title”. Obydwaj tego dnia na ringu w Filadelfii dali jednak z siebie wszystko i walczyli jakby chodziło o ich życie. Po zakończeniu tej wojny zwyczajowo w walkach pokazowych nie orzeczono, który z nich był lepszy, ale dziennikarze opowiedzieli się za Langfordem. Zaskoczony chyba postawą swojego rywala Stanley zapowiedział, że chętnie zmierzy się z nim już w walce o pełnoprawny tytuł mistrzowski, ale niestety nigdy do tego nie doszło na skutek tragicznej śmierci Polaka. W 1911 roku „Boston Tar Baby” zawalczył w Nowym Jorku z wielkim czempionem kategorii półciężkiej Filadelfia Jackiem O’Brienem i znokautował go w piątej odsłonie piekielnym lewym sierpowym na szczękę. Po tym kolejnym wspaniałym triumfie Sam kontynuował swoje występy rywalizując z najlepszymi czarnoskórymi pięściarzami tamtych lat, często tocząc ponad dziesięć pojedynków rocznie. Jedno z ostatnich efektownych zwycięstw odniósł Langford w 1922 roku. Mający już na swoim koncie masę ringowych bitew „Boston Tar Baby”, borykający się od pewnego czasu z pogarszającym się na skutek przyjmowania ciosów wzrokiem, miał jednak w sobie jeszcze dość energii, aby znokautować młodego wilka, który w przyszłości miał objąć tron wagi średniej, w drugiej rundzie. Postępująca gwałtownie ślepota zmusiła Langforda do definitywnego zawieszenia rękawic na kołku w roku 1926 w wieku 43 lat. Na emeryturze nie było mu łatwo. Mimo ponad 240 stoczonych walk ten wielki zawodnik nie dorobił się żadnej fortuny, albowiem ówczesne gaże były po prostu mizerne. Praktycznie całkowicie ślepy Sam żył z dnia na dzień tylko dzięki datkom od wciąż ceniących go dziennikarzy sportowych i kibiców. Zmarł 12 stycznia 1956 roku w domu opieki społecznej w Cambridge w Massachusetts mając 72 lata. W 1990 roku w dowód uznania wybrano go do International Boxing Hall of Fame.