ZAPOMNIANE BITWY – RICKY HATTON VS KOSTYA TSZYU
ZAPOMNIANE BITWY – RICKY HATTON VS KOSTYA TSZYU
4 czerwca 2005 roku popularny brytyjski wojownik Ricky Hatton (45-3, 32 KO) wkroczył z przytupem na światową scenę zdobywając w świetnym stylu tron wagi junior półśredniej. Jego ofiarą padł wówczas posiadacz trofeum federacji IBF twardy Kostya Tszyu (31-2, 25 KO), dla którego była to ostatnia walka w karierze. Jeżeli chodzi o „Hitmana” z Manchesteru, to eksperci uważali, że nie sprosta tak świetnemu jak Rosjanin pięściarzowi. Ambitny Wyspiarz udowodnił jednak wszystkim krytykom, że byli w błędzie. Na korzyść Hattona przemawiał fakt, że pojedynek życia, do którego przystępował, odbywał się w jego rodzinnym Manchesterze, na słynnej MEN Arena. Obydwaj główni bohaterowie mieli w swoich rekordach potyczkę z tym samym zawodnikiem, którym był Vince Phillips. W tym korespondencyjnym pojedynku lepiej wypadł „Hitman”, który w 2003 roku pokonał Amerykanina jednogłośnie punkty. Natomiast Tszyu w 1997 roku został przez niego zastopowany w 10 odsłonie, tracąc swój pas IBF, co uznano zgodnie za wielką sensację. 4 czerwca 2005 roku faworyzowany przez ekspertów i bukmacherów obrońca tytułu miał na koncie 31 zwycięstw i tylko 1 porażkę, autorstwa wspomnianego wyżej boksera z miasta Pensacola. Tszyu po tej wpadce szybko powrócił na szczyt zdobywając pasy WBC, WBA oraz „swój” IBF. Po drodze zdemolował przed czasem m.in. takie gwiazdy jak chociażby Julio Cesar Chavez, Shramba Mitchell, Zab Judah, czy Jesse James Leija, potwierdzając tym samym swoją klasę i wysoką wartość. Hatton stając oko w oko z Kostyą „na papierze” nie był wcale gorszy. Fan Manchesteru City był niepokonany w 38 starciach, jednak jakość jego ofiar znacznie odbiegała od „skalpów” rosyjskiego czempiona. Dlatego jego pojedynek porównywano do legendarnej bitwy Irlandczyka Barryego McGuigana, który 20 lat wcześniej będąc również spisywany na straty nieoczekiwanie zdetronizował panamskiego króla WBA wagi piórkowej Eusebio Pedrozę. Zaraz po pierwszym gongu Hatton ruszył ostro do przodu dopingowany przez tysiące swoich kibiców, nie pozwalając Tszyu wyprowadzać swoich potężnych ciosów. Pod koniec drugiej odsłony pretendent zdołał trafić mistrza świetną kombinacją, czyli precyzyjnym lewym na korpus i prawym podbródkowym na szczękę. Niedługo później doświadczony w walkach z najlepszymi w biznesie Kostya, zaczął odzyskiwać pole. Mieszkający na stałe w Australii obrońca tytułu zaczął unikać bomb Hattona, samemu kontratakując. „Hitman” jednak szybko powrócił do wcześniej obranej taktyki polegającej na maksymalnym skracaniu dystansu i zasypywaniu rywala lawiną ciosów sierpowych i podbródkowych. W siódmej rundzie Tszyu uderzył Hattona zbyt nisko i pojedynek na chwilę przerwano. Podobnie było w dziewiątej odsłonie i sędzia ringowy Dave Parris dał noszącemu barwny przydomek „Thunder from Down Under” Rosjaninowi ostrzeżenie. Co ciekawe Ricky również wkrótce potem uderzał za nisko, po walce tłumacząc się, że nie było w tym premedytacji, a winny był jedynie ferwor walki. Ponad 20 tysięcy brytyjskich fanów eksplodowało w szale radości, gdy nieoczekiwanie dumny i twardy Tszyu został złamany pod koniec jedenastej rundy i skapitulował. Gdy do Rickyego dotarło co się stało, padł szczęśliwy na ziemie, a następnie celebrował swój wielki triumf z nieocenionym trenerem Billym Grahamem, swoją mamą, tatą i bratem Matthew. Na konferencji prasowej były już mistrz powiedział, że nie miał ani odrobiny energii by odwrócić losy tego spotkania i czuł, że przegrywa na punkty. Zarówno zwycięzca tej batalii, jak i pokonany wypowiadali się o sobie z wielkim szacunkiem. Kostya nie szukał usprawiedliwień i w taki sposób komplementował świeżo upieczonego właściciela pasa IBF: „Przegrałem z lepszym pięściarzem. Nie wstydzę się przyznać, że dzisiaj Ricky górował nade mną w każdym aspekcie”. Popularny Ricky po tej zwycięskiej wojnie, rok później podbił następną kategorię półśrednią. Próbował także swoich sił z dwoma najlepszymi pięściarzami naszego globu, czyli Floydem Mayweatherem Jr i Mannym Pacquiao, ale z obydwoma przegrał przed czasem. Po raz ostatni „Duma Manchesteru” pojawiła się w ringu w 2012 roku, ale lewy cios na korpus Ukraińca Wiaczesława Senczenki w dziewiątej rundzie, ostatecznie wysłał go na sportową emeryturę. Obecnie Ricky spełnia się jako trener i promotor.
Wojciech Czuba