ZAPOMNIANE BITWY – NIGEL BENN VS IRAN BARKLEY
26 lat temu, a dokładniej 18 sierpnia 1990 roku na ringu w Las Vegas „Czarny Niszczyciel” Nigel Benn (42-5-1, 35 KO) odniósł jeden z najefektowniejszych i najszybszych triumfów w swojej karierze. Tego dnia mieszkający na co dzień w Londynie świeżo upieczony brytyjski czempion WBO wagi średniej przystąpił do swojej pierwszej obrony mając za przeciwnika twardego i niebezpiecznego Irana Barkleya (43-19-1, 27 KO). Benn mistrzem świata wagi średniej został w kwietniu, kiedy to w imponującym stylu w przeciągu ośmiu rund w Atlantic City zastopował wymagającego Douga DeWitta (33-8-5, 19 KO). Ku zdziwieniu większości na swojego kolejnego przeciwnika bombardier z Wysp wybrał sobie słynącego z mocnego uderzenia i agresywnego stylu walki Barkley’a. Taki pojedynek z pewnością nie zapowiadał się na zwyczajową pierwszą łatwą obronę. Warto jednak dodać, że noszący przydomek „Nóż” z Bronksu Barkley przystępując do tej bitwy miał za sobą aż rok przerwy spowodowany operacją lewego oka po przegranej bitwie z królem IBF Michaelem Nunnem (58-4, 37 KO) w 1989 roku. Można więc przypuszczać, że zarówno 26-letni wówczas Benn, jak i jego obóz spodziewali się, że były wielki rywal Thomasa Hearnsa będzie zardzewiały i daleki od swojej najlepszej formy. Przypuszczenia te sprawdziły się co do joty. Walka wieczoru w Las Vegas bardzo szybko przemieniła się w katastrofę Barkleya. Jeszcze zanim przebrzmiał pierwszy gong rozpoczynający tę wyczekiwaną rywalizację „Nóż” z Bronksu leżał na ziemi w swoim własnym narożniku po furiackim ataku czempiona WBO. Były mistrz WBC zdołał się pozbierać i stanąć na nogi, ale widać było, że jest wyraźnie zraniony i zaskoczony zarówno agresją naładowanego energią jak rakieta Brytyjczyka, jak również tak szybkim liczeniem go do ośmiu przez sędziego Carlosa Padillę. 30-letni Barkley szybko przyjął postawę pionową, a następnie wykazał się wielką odwagą i sercem do walki podejmując z „Czarnym Niszczycielem” otwarte wymiany. Wraz z upływem kolejnych sekund wydawało się, że Amerykanin odzyskuje kontrolę i przechodzi do kontrofensywy lokując coraz częściej na szczęce Benna czyste ciosy. Po dwóch celnych lewych sierpowych Barkleya obrońca tytułu jakimś cudem wciąż stał na nogach, co więcej sam odpowiedział piekielnym lewym i dzielny pretendent po raz drugi wylądował na ziemi. Ułamek sekundy później, gdy były członek nowojorskich gangów wciąż był na deskach, zaślepiony Benn uderzył go ponownie zakazanym w takiej sytuacji potężnym prawym. Fani „Noża” zaczęli krzyczeć na sędziego, ale niewiele wskórali. Barkley powinien dostać przynajmniej czas na dojście do siebie po takim faulu, ale sędzia Padilla nie zareagował i nawet nie upomniał mistrza WBO za to niesportowe zachowanie. Zaraz po wznowieniu pojedynku Barkley został po raz trzeci ustrzelony przez Benna i po raz trzeci pozbierał się i był gotów do kontynuowania, jednak walkę przerwano według zasady trzech knockdownów. Czy jednak słusznie? Na pewno Barkley był zraniony, ale nie znokautowany, mógł zatem, walczyć dalej, czyż nie? Takie argumenty wysnuwali fani Amerykanina, a jego menadżer John Reetz zapowiedział iż złoży oficjalny protest do Komisji Sportowej Stanu Nevada. Sam „Nóż” z Bronksu domagał się rewanżu, ale nigdy do niego nie doszło. Pomijając te kontrowersje dla Benna było to jedno z najcenniejszych zwycięstw w karierze, a sama walka mimo, że miała miejsce 26 lat temu wciąż uznawana jest za jedno z najwspanialszych wyjazdowych zwycięstw brytyjskiego boksu.