WYMARZONY POWRÓT JACOBSA, MĘKI MALIGNAGGIEGO
Błyskawicznie, bo w niespełna 73 sekundy Daniel Jacobs (23-1, 20 KO) znokautował w sobotę Josha Luterana (13-2, 9 KO) podczas wielkiej gali w Barclays Center w Nowym Jorku. Przypomnijmy, że 25-letni pięściarz z Brooklynu podczas ringowej absencji toczył niezwykle trudną, ale na szczęście także zwycięską walkę z nowotworem kości. Po efektownym zwycięstwie wszystko wskazuje na to, że ‘Złote Dziecko’ jest znowu gotowe do rywalizacji o najwyższe laury. Życzymy temu utalentowanemu chłopakowi powodzenia i szybkiego powrotu do czołówki wagi średniej. Podczas tej samej gali dużo więcej musiał się napracować znany z niezwykłej pewności siebie, czempion dywizji półśredniej federacji WBA Paulie Malignaggi (32-4, 7 KO). 31-letni ‘Magik’ z Brooklynu, po 12. wyrównanych rundach nie jednogłośnie na punkty zwyciężył ambitnego i bojowego Pablo Cesara Cano (25-1-1, 19 KO). Na początku Malignaggi nie miał żadnych problemów z bezkarnym trafianiem prącego uparcie do przodu 23-latka z Meksyku. Dodatkowo już w 2. rundzie rozciął pretendentowi lewy łuk brwiowy, który zaczął obficie krwawić i szybko puchnąć. Jednak ta pogłębiająca się coraz szybciej kontuzja, tylko zmotywowała ‘El Demoledora’ do jeszcze ostrzejszych ataków i zadawania jeszcze mocniejszych ciosów. Z czasem amerykański mistrz świata coraz częściej zaczął przyjmować potężne ciosy sierpowe oraz proste od sporo młodszego rywala. W 11. odsłonie Meksykanin był tylko o krok od zdetronizowania Nowojorczyka przez nokaut, posyłając go na deski po niezwykle mocnym prawym sierpowym. ‘Magik’ zdołał się jednak pozbierać i mimo ataków Cano dotrwać jakimś cudem do przerwy. Po 12. rundzie sędziowie zadecydowali, że mistrzowski pas zostaje w rękach lokalnego faworyta, ale zdecydowanie bardziej sprawiedliwe byłoby zwycięstwo Pablo Cesara. Według jednego z najznamienitszych dziennikarzy bokserskich, pracującego dla telewizji ESPN Dana Rafaela, Meksykanin powinien wygrać tę walkę stosunkiem punktów 115 do 112. Dlatego Malignaggi powinien mówić o dużym szczęściu, wciąż pozostając mistrzem. Ciekawe czy dojdzie kiedyś do rewanżu?
Wojciech Czuba