WIELKA SZANSA JANIKA
Już 4 kwietnia możemy mieć nowego mistrza świata wagi junior ciężkiej. Właśnie tego dnia przed taką życiową szansą stanie nasz czołowy profesjonał Łukasz Janik (28-2, 15 KO). Przeszkodą, którą będzie musiał pokonać na ringu w Moskwie, jest właściciel pasa federacji WBA, twardy Denis Lebiediew (26-2, 20 KO). 29-letni pięściarz z Jeleniej Góry ostatni raz walczył w grudniu zeszłego roku nokautując w siódmej rundzie Argentyńczyka Franco Raula Sancheza (18-11-2, 9 KO). Aktualnie „Lucky Look” od kilku tygodni pozostaje w ostrym treningu i po wypracowaniu kondycji podczas obozu w górach, teraz szlifuje technikę w Warszawie. Szczęśliwy Łukasz zapowiada, że za siedem tygodni w Moskwie będzie w życiowej formie i powróci do domu z pasem. – Będę miał życiówkę w dniu walki. Mogę w ogóle nie wychodzić z sali. Jadę do Lebiediewa tylko po to, żeby z nim wygrać. To nie jest podróż po wypłatę! Dam z siebie wszystko – odgraża się pewny siebie pretendent. Faworytem jest oczywiście 35-letni obrońca tytułu. Pochodzący z Czekhowa mańkut na tronie WBA w wersji Interim (tymczasowej) zasiadł w listopadzie 2011 roku pokonując sławnego, ale już będącego u schyłku kariery Jamesa Toney’a (76-9-3, 46 KO). Pełnoprawnym czempionem został w grudniu 2012 demolując niepokonanego wcześniej Kolumbijczyka Santandera Silgado (25-3, 20 KO). Ostatni pojedynek Rosjanina nie trwał zbyt długo, albowiem we wrześniu 2014 roku Denis znokautował już w drugiej rundzie naszego Pawła Kołodzieja (33-1, 18 KO). Ciekawe jak nadarzającą się okazję, aby wskoczyć na szczyt, lub przynajmniej zostawić po sobie dobre wrażenie, wykorzysta Łukasz? Odpowiedź poznamy w kwietniu.