WIARA CZYNI CUDA?
Już w najbliższą sobotę na ringu w odległej Veronie swoją najważniejszą walkę w karierze stoczy jeden z najbardziej utalentowanych polskich pięściarzy zawodowych Grzegorz Proksa (28-1, 21 KO). Przeciwnikiem 27-letniego ‘Super G’ będzie czołowy zawodnik wagi średniej na świecie, właściciel mistrzowskich pasów federacji WBA i IBO, pochodzący z Kazachstanu Giennadij Gołowkin (23-0, 20 KO). Na kilka dni przed planowanym pojedynkiem nie brak głosów zwątpienia w sukces naszego zawodnika. W końcu starszy o trzy lata od Proksy Kazach to bokser z najwyższej półki. Już jako amator święcił sukcesy międzynarodowe, zdobywając między innymi złoty medal w wadze średniej na Mistrzostwach Świata w Bangkoku w 2003 roku. W drodze na najwyższy stopień podium, Giennadij rozprawił się z tak znanymi dzisiaj zawodowcami, jak chociażby Rosjanin Matvey Korobov (17-0, 10 KO) i Irlandczyk Andy Lee (28-2, 20 KO), których pokonał na punkty oraz Rumun Lucian Bute (30-1, 24 KO), którego znokautował. Rok później na Olimpiadzie w Atenach wywalczył srebro, ulegając w finale tylko fenomenalnemu Rosjaninowi Gaydarbekowi Gaydarbekovowi. Na zawodowstwo przeszedł w 2006 roku i od tego czasu nie zaznał goryczy porażki, demolując swoich rywali z dziecinną wręcz łatwością. Po raz pierwszy właścicielem pasa WBA został we wrześniu 2010 roku, kiedy to już w 1. rundzie znokautował Kolumbijczyka Miltona Nuneza (24-4-1, 22 KO). Następnie stoczył w jego obronie 4. pojedynki, w których żaden z jego rywali nie doczekał do końcowego gongu. Dotychczas o piorunującej sile Kazachskiego króla nokautu przekonali się tak doświadczeni pięściarze jak chociażby pochodzący z Ugandy Kassim Ouma (27-8-1, 17 KO), czy Amerykanin Lajuan Simon (23-4-2, 12 KO). Czy podobny los czeka ambitnego Polaka? Ciężko powiedzieć, chociaż wszystko wskazuje na to, że Gołowkin to dla naszego zawodowego Mistrza Europy, przynajmniej jak na razie, zbyt wymagający i niebezpieczny rywal. Proksa lubi jednak zaskakiwać i to w sytuacjach gdy nikt w niego nie wierzy. Wielu nie bez powodu uważa go za naszą najjaśniejszą perłę zawodowego boksu. Nietypowy styl, odporność na ciosy, nokautujące uderzenie i nieustępliwość w ringu, bardzo szybko zjednały mu rzesze wiernych kibiców. Miałem okazję poznać ‘Super G’ osobiście i muszę przyznać, że jest to chłopak niezwykle sympatyczny, zawsze twardo stąpający po ziemi, który pięściarskiej karierze podporządkował całe swoje życie. Na pewno doskonale zdaje sobie sprawę jak ciężkie czeka go w sobotę zadanie. Pojedzie przecież do jaskini lwa, aby zmierzyć się tam z mocno promowanym w Ameryce przez swoich promotorów i telewizję HBO, panującym mistrzem świata. Miejmy nadzieję, że zaprezentuje się tam tak, jak chociażby podczas pojedynku z Pablo Navascuesem (25-2-1, 16 KO) w kwietniu 2011 roku. Grzegorz znokautował wówczas hiszpańskiego ulubieńca w 9. odsłonie. Podobnie uczynił kilka miesięcy później na ringu w Niemczech, demolując w przeciągu niespełna 4. rund faworyzowanego Sebastiana Sylwestra (34-5-1, 16 KO) i odbierając mu tym samym pas EBU. Czy podobnym sukcesem zakończy się sobotnia wyprawa do Verony w stanie Nowy Jork? Oby tylko nie przytrafiła się Polakowi wpadka jak ta z marca 2012 roku kiedy to niespodziewanie stracił pas Mistrza Europy przegrywając na punkty z anonimowym Kerry Hopem (17-4, 1 KO). Na szczęście wrócił do gry i cztery miesiące później zrewanżował się Walijczykowi stopując go w 8. rundzie i prezentując przy tym efektowny boks. Bukmacherzy i eksperci bokserscy stawiają na łatwe i szybkie zwycięstwo Gołowkina. Ja jednak wierzę, że chłopaka z Węgierskiej Górki stać na niespodziankę i w sobotę po raz kolejny udowodni, że wiara czyni cuda. Historia boksu już nie raz pokazywała, że jest to dyscyplina nieprzewidywalna, w której sukces od porażki dzieli bardzo cienka granica. Miejmy nadzieję, że Grzegorz wykorzysta szansę i zafunduje pewnemu siebie Kazachowi zimny prysznic w postaci przegranej. Niech w końcu Polak wywalczy upragniony pas mistrza świata. Proksa do boju!!!
Wojciech Czuba