WARD ZNOWU WYGRYWA, BRONER ZNOWU PRZEGRYWA
W nocy z soboty na niedzielę po kilkunastu miesiącach przerwy udanie powrócił jeden z najlepszych pięściarzy P4P Andre Ward (28-0, 15 KO). 31-letni złoty medalista olimpijski w swoim rodzinnym mieście Oakland zwyciężył przed czasem Anglika Paula Smitha (35-6, 20 KO). Noszący przydomek „Syn Boży” Ward, który ostatni raz przegrał w ringu mając 13 lat bardzo szybko zdominował 32-letniego rywala z Liverpoolu. Były czempion wagi super średniej, który na swoim rozkładzie ma niemal wszystkich najlepszych przedstawicieli tej dywizji, nie miał najmniejszych problemów z trafianiem wyspiarza. Jedynie od czasu do czasu „Smigga” przypominał mu o swojej obecności pojedynczymi trafieniami. Koniec tej nierównej rywalizacji nastąpił w starciu numer dziewięć, kiedy to narożnik Smitha poddał go oszczędzając mu dalszego bicia. W taki oto sposób Ward odniósł pierwsze zwycięstwo od listopada 2013 roku, kiedy to triumfował nad Edwinem Rodriguezem. Przed sobotnią walką wieczoru w hotelu MGM Grand w Las Vegas Adrien Broner (30-2, 22 KO) był niezwykle pewny siebie. Były mistrz trzech dywizji był święcie przekonany, że nie będzie miał najmniejszych problemów z pokonaniem cichego i spokojnego Shawna Portera (26-1-1, 16 KO). Rzeczywistość okazał się jednak inna. 27-letni Porter może i mało mówił na konferencjach prasowych, za to pokazał klasę w ringu. Były mistrz świata wagi półśredniej dominował nad 25-letnim „Problemem” szybkością i częstotliwością ataków. Noszący przydomek „Showtime” Porter od początku przejął w ringu inicjatywę i zepchnął pyszałkowatego Bronera do defensywy. W tej Adrien nie radził sobie najlepiej i inkasował wiele błyskawicznych uderzeń rywala. „Problem” próbował klinczować i kontrować, ale na niewiele się to zdało. Tej nocy Porter był wyraźnie lepszy i bardziej zdeterminowany. Jedynie w ostatnim dwunastym starciu pochodzący z Cincinnati Broner mógł odwrócić losy tego pojedynku, kiedy to ustrzelił Portera lewym sierpowym i ten wylądował na deskach. Adrien nie zdołał jednak wykończyć przeciwnika i tak Shawn dowiózł do końca zdecydowaną przewagę punktową. Ostatecznie sędziowie punktowali 114-112, 115-111 i 118-108 na korzyść ambitnego Portera. Dla Bronera była to druga porażka, przypomnijmy, że pierwsze wiadro zimnej wody wylał mu na głowę twardy Argentyńczyk Marcos Rene Maidana, a było to w grudniu 2013 roku.