W SOBOTĘ ZIMNOCH WALCZY Z BINKOWSKIM
W SOBOTĘ ZIMNOCH WALCZY Z BINKOWSKIM
W najbliższą sobotę jeden z największych polskich promotorów Tomasz Babiloński sprezentuje kibicom boksu zawodowego kolejną dobrze się zapowiadającą imprezę. Na ringu w Kopalni Soli w Wieliczce w walce wieczoru zobaczymy interesujące starcie w wadze ciężkiej pomiędzy Krzysztofem Zimnochem (16-0-1, 11 KO), a Arturem Binkowskim (16-3-3, 11 KO). Oczywiście faworytem jest utalentowany 30-latek z Białegostoku, ale starszy o osiem lat „Polski Wojownik” z Kanady może postraszyć naszą nadzieję wszechwag. Binkowski urodził się w Bielawie, ale mając 13 lat razem z rodzicami wyjechał do Kanady. Tam dwa lata później w mieście Ontario rozpoczął swoją przygodę z boksem. Powodem, dla którego Artur ubrał rękawice i zaczął ćwiczyć były problemy z rówieśnikami, którzy z początku nie akceptowali przybysza z odległego kraju. Bardzo szybko okazało się, że w szkole i na podwórku nie ma chętnych, aby dokuczać i naśmiewać się z młodego, ale hardego emigranta. Artur radził sobie zarówno na ulicy, jak i w ringu świetnie. Jako amator sześć razy zostawał mistrzem Ontario w wadze ciężkiej i w 2000 roku reprezentował swoją przybraną ojczyznę na igrzyskach w Sydney. Niestety nie poszło mu tam najlepiej, jedną walkę wygrał, a drugą przegrał i odpadł. Na zawodowstwo przeszedł w 2001 roku i mimo, że rozpoczął karierę od remisu, to już następnych 14 walk wygrał bezapelacyjnie, w tym 9 przed czasem, (notując też kolejny remis). Dzięki tej dobrej serii w 2005 roku stanął w ringu z Patricem L’Heureuxem (24-5-1, 13 KO), a stawką było mistrzostwo Kanady w wadze ciężkiej. Binkowski nie sprostał jednak wyzwaniu i po 10 rundach uległ pięściarzowi noszącemu wymowny przydomek „Le Granit” wysoko na punkty. Następnie „Polski Wojownik” prezentował zmienną formę, wygrywając, przegrywając i remisując z zawodnikami najróżniejszej jakości. W 2007 roku odwiedził w końcu Polskę i w katowickim Spodku zastopował Toto Mubengę (12-8, 3 KO). Po raz ostatni gościł między linami w listopadzie 2012 roku ulegając na punkty Jonte Willisowi (9-6-1, 3 KO), wcześniej wykończył go przed czasem dobrze znany polskim kibicom Mike Mollo (20-5-1, 12 KO). Warto dodać, że Artur wystąpił także w 2005 roku u boku Russella Crowe w głośnym filmie „Cinderella Man” opowiadającym historię byłego czempiona wszechwag Jamesa J. Braddocka. Binkowski zagrał tam jednego z przeciwników „Kopciszka” Johna Griffina. Prawdopodobnie opromieniony majowym zwycięstwem nad Oliverem McCallem (56-13, 37 KO) Zimnoch, poradzi sobie w sobotę z przybyszem z Kanady. Jest młodszy, silniejszy, lepszy boksersko, niepokonany i ma ogromny apetyt na światowe sukcesy. O jego umiejętnościach przekonał się ostatnio twardy Mateusz Malujda (4-2, 1 KO). Binkowski chyba już dawno zdał sobie sprawę, że pewnego poziomu nie przeskoczy, ale nie przeszkadza mu to na świetną promocję swojej osoby i zarobienie kilku groszy. „Polski Wojownik” będzie na pewno wartościowym testerem umiejętności Krzysztofa i wierzę, że stworzy razem z faworytem Tomasza Babilońskiego efektowne widowisko.
Wojciech Czuba