W SOBOTĘ WOJNA GOŁOWKIN VS BROOK!
Już w tę sobotę na ringu w Londynie odbędzie się wyczekiwany przez wszystkich kibiców na całym świecie pojedynek dwóch niepokonanych mistrzów. Niesamowity czempion kategorii średniej Giennadij Gołowkin (35-0, 32 KO) skrzyżuje rękawice z ulubieńcem miejscowych fanów Kellem Brookiem (36-0, 25 KO). Na szali tej świetnie się zapowiadającej kazachstańsko- angielskiej wojny znajdą się należące do 34-letniego „GGG” pasy WBC, IBF i IBO. Czy zasiadający dotychczas na tronie dywizji półśredniej Brook sprawi na ringu w O2 Arena sensację, czy też padnie jak podcięte drzewo pod straszliwymi uderzeniami bestii z Kazachstanu? Wydaje się, że faworytem tej walki może być tylko słynący z potężnego ciosu Gołowkin. „Uśmiechnięty morderca”, jak nazywają Kazacha amerykańskie media ostatni raz na punkty wygrał w 2008 roku. Od tamtej pory stoczył 24 pojedynki i każdy z nich zakończył przed czasem. Pod jego bombami waliły się w proch i pył tak twarde bokserskie twierdze jak chociażby nasz Proksa, Mackllin, Stevens, Adama, Geale, Rubio, czy Murray. Amatorskiemu mistrzowi świata (Bangkok 2003) i srebrnemu medaliście olimpijskiemu (Ateny 2004), bardzo trudno jest jednak wejść do klatki z jakimś czołowym pięściarzem z jednego prostego powodu. To strach rywali przed siłą jego pięści. To właśnie ta zaleta „GGG” sprawiła, że szerokim łukiem omijają go popularne gwiazdy z Saulem Alvarezem (47-1-1, 33 KO) na czele. Słowa uznania należą się jednakże śmiałkowi z Kanady, czyli Davidowi Lemieux (35-3, 32 KO). W październiku 2015 roku ówczesny mistrz IBF z Montrealu stanął oko w oko z Kazachem z wiarą i nadzieją, że zostanie pierwszym pogromcą niepozornego i uśmiechniętego chłopca z Karagandy. Nic z tego. Podopieczny trenera Abela Sancheza z łatwością spuścił ambitnemu Davidowi srogi łomot kończąc jednostronne widowisko w ósmej odsłonie. Ciekawe jak z Gołowkinem zaprezentuje się 30-letni Brook. Pochodzący z Sheffield Brytyjczyk, aby wziąć udział w tej bitwie musiał przeskoczyć aż o dwie kategorie. Pewnym zaskoczeniem dla nas wszystkich było to, że na kontrolnych ważeniach „Special K” był od Gołowkina cięższy. Wzrost mają mniej więcej podobny (179 cm Kazacha, 175 Anglika). Eksperci obawiają się jednak, czy poprzez nabranie dodatkowej masy Kell nie utraci swojego niewątpliwego atutu, czyli szybkości. Jego szkoleniowiec Brendan Ingle twierdzi, że nie ma powodu do obaw, a dowodem tego będzie wygląd jego zawodnika w dniu oficjalnego ważenia – na Kellu mają być same mięśnie i zero tłuszczu. Ano zobaczymy. Tak, czy owak Brook jest na pewno pięściarzem bardzo dobrym, świetnym wręcz, jako półśredni. Pytanie tylko, jakim zawodnikiem będzie w sobotę. Czy przez dwanaście rund zdoła unikać uderzeń bombardiera z Karagandy? Wydaje się to wątpliwe. Kiedyś w końcu jakaś bomba musi eksplodować na jego głowie. Co wtedy? W przeszłości, a dokładniej w 1987 roku pewien człowiek dokonał cudu, jakiego oczekujemy teraz od Brooka. Tym kimś był legendarny Ray Sugar Leonard (36-3-1, 25 KO), który jako mistrz WBC kategorii półśredniej wypunktował po niesamowitym boju słynnego króla WBC wagi średniej Marvina Haglera (62-3-2, 52 KO). Hagler był ówczesnym postrachem ringów i tak jak spisuje się dzisiaj na straty Brooka, tak również i Leonardowi niewielu dawało wtedy jakiekolwiek szanse w starciu z „Marvelousem”. A jednak „Słodkiemu” się udało. Czy w sobotnią noc w Londynie będziemy świadkami historycznej powtórki? Czy skazywany na zagładę przez bukmacherów i ekspertów Kell podzieli los 35 wcześniejszych ofiar Kazacha i stanie się tylko kolejnym skalpem w jego rekordzie? Odpowiedź poznamy już niedługo. Tego nie można przegapić!