ROY JONES NOKAUTUJE
W ubiegły piątek w rosyjskim mieście Krasnodar wystąpił genialny Roy Jones Jr (59-8, 42 KO). 45-letni czempion czterech dywizji, który przez lata zachwycał swoimi niesamowitymi umiejętnościami miliony kibiców, tym razem skrzyżował pięści z anonimowym Hanym Atiyo (14-3, 10 KO). Zgodnie z przypuszczeniami 30-letni Egipcjanin nie sprawił popularnemu Amerykaninowi większych problemów. Już po upływie kilkudziesięciu sekund pierwszej rundy Jones ustrzelił rywala precyzyjnym ciosem na wątrobę i ten padł jak rażony gromem. Dla byłego mistrza wagi średniej, super średniej, półciężkiej i ciężkiej, była to już trzecia potyczka rozegrana na terenie Rosji. Opromieniony tą ekspresową wygraną Roy od razu po walce zapowiedział, że rzuca wyzwanie każdemu z panujących mistrzów wagi junior ciężkiej. – Jestem gotowy na każdego z limitu do 200 funtów. To może być Drozd, albo rewanż z Lebiediewem. Lubię tego chłopaka, ale mimo to chciałbym odebrać mu jego tytuł. Przypomnijmy, że pochodzący z miasta Pensacola na Florydzie Junior zmierzył się z pogromcą naszego Pawła Kołodzieja w 2011 roku. Po niezłej walce Roy został brutalnie znokautowany w ostatniej dziesiątej rundzie. Po tej sromotnej klęsce wielu ekspertów i dziennikarzy, nie wspominając o milionach kibiców, głośno wzywało wielkiego czempiona, aby przeszedł na zasłużoną sportową emeryturę. Dalsze kontynuowanie owocnej kariery ich zdaniem było tylko rozmienianiem dawnej sławy i osiągnięć byłego króla P4P, na drobne. Sam główny bohater ani myśli jednak o zawieszeniu rękawic na kołku i chociaż już od dawna nie prezentuje nawet części swojego wielkiego talentu, to jednak nadal wygrywa. Faktem jest, że jego trzy ostatnie ofiary, to pięściarze niezbyt wysokich lotów i w starciu z czołówką stary czempion nie miałby już zbyt wiele do powiedzenia. Mimo to, Roy się nie poddaje…