POLACY ZWYCIĘŻAJĄ W AMERYCE
Bardzo popularny wśród amerykańskiej polonii Przemysław Majewski (20-1, 13 KO) po raz drugi pokonał w sobotę na ringu w Atlantic City pochodzącego z Filadelfii Latifa Mundy (10-5, 4 KO). Obydwaj panowie po raz pierwszy spotkali się w czerwcu 2009 roku i wówczas jednogłośnie na punkty zwyciężył Radomianin. Wczoraj w nocy 32-letni Przemek pechowo już w 3. rundzie doznał groźnego rozcięcia nad lewym okiem co z pewnością utrudniło mu zadanie. Na szczęście ambitny i uwielbiany wśród polskich kibiców za ogromne serce do walki ‘The Machine’, nie przestawał atakować twardego rywala. Amerykanin tanio skóry nie sprzedał i razem z Majewskim stworzyli świetne widowisko. Po końcowym gongu sędziowie punktowali 100-90, 98-92 i 95-95, przyznając zwycięstwo Polakowi. Podczas tej samej gali swoją drugą wygraną na zawodowych ringach zanotował także utalentowany Patryk Szymański (2-0, 1 KO). Amatorski mistrz naszego kraju w kategorii 69 kg skrzyżował rękawice z debiutującym Amerykaninem Adrianem Wilsonem (0-1, 0 KO). 19-letni pięściarz z Konina, którego interesami opiekuje się prężnie działająca grupa promotorska ‘Global Boxing’, bez problemów wypunktował na dystansie 4. rund miejscowego rywala. W pierwszej odsłonie Polak posłał nawet przeciwnika na deski, ale na dokończenie roboty zabrakło czasu, bo Wilsona uratował gong. Niestety kolejne zwycięstwo Patryk okupił kontuzją prawej dłoni, dlatego nie wiadomo czy zdąży się wykurować przed kolejnym planowanym już za dwa tygodnie występem na gali w Newark. Życzymy mu kolejnych sukcesów i tego, aby szybko wrócił do pełni sił. W Atlantic City bardzo udanie zadebiutował na profesjonalnym ringu niezwykle doświadczony i utytułowany amator Michał Chudecki (1-0, 1 KO). Występujący w wadze super piórkowej pięściarz z Poznania w 3. odsłonie zastopował 18-letniego boksera z Bridgetown Mosesa Molinę (1-1, 1 KO). On również, podobnie jak jego kolega z grupy Szymański, już za dwa tygodnie ma zaplanowany start na gali w Newark. Rywalem Polaka będzie niejaki Joshua Nieves (0-1, 0 KO). Trzymajmy za niego kciuki.
Wojciech Czuba