OSTATNI AMERYKANIN, KTÓRY POKONAŁ FLOYDA
Augie Sanchez (28-3, 25 KO), to trochę zapomniany i niedoceniany dzisiaj pięściarz. 38-latek z Las Vegas w przeszłości uchodził za ringowego twardziela z dynamitem w rękawicach. W 2000 roku noszący przydomek „Kid Vegas” zawodnik był pretendentem do tytułu mistrzowskiego wagi piórkowej, niestety jednak ówczesny król WBO popularny Prince Naseem Hamed (36-1, 31 KO) zastopował go w czwartej rundzie. Zajmujący się obecnie trenowaniem młodzieży i młodych zawodowców Sanchez dokonał w przeszłości jeszcze jednej, właściwie niezwykłej, z dzisiejszego punktu widzenia rzeczy. Augie jest bowiem, ostatnim Amerykaninem, który pokonał największą gwiazdę naszych czasów, czyli samego Floyda Mayweathera Jr (47-0, 26 KO). Obydwaj pięściarze walczyli ze sobą w czasach amatorskich czterokrotnie. Drugą z tych bitew, zwyciężył Sanchez. Augie określa je bitwami, ponieważ za każdym razem były bardzo zacięte i wyrównane. Co ciekawe obydwaj byli wcześniej przyjaciółmi jednak, gdy zaczęli rywalizować ze sobą na zawodach o najwyższe laury, ich stosunki uległy gwałtownemu ochłodzeniu. Nie ulega wątpliwości, iż to czarnoskóry bokser z Grand Rapids był z tej dwójki lepszy i to on pokonał dwa razy swojego rodaka w wyścigu po przepustkę na Olimpiadę w 1996 roku. To właśnie w Atlancie Mayweather doznał swojej ostatniej porażki z rąk Serafima Todorava, przegrywając z Bułgarem półfinał. Na pytanie czy Sanchez uważa, że to właśnie Floyd powinien był wtedy reprezentować Amerykę na igrzyskach, „Kid Vegas” odpowiada. – Myślę, że zdobyłbym wtedy to złoto – stwierdza bez mrugnięcia okiem. –  Jednak nigdy się już tego nie dowiemy. Oto jak Augie wspomina króla P4P i czempiona pięciu kategorii wagowych. – Od zawsze był utalentowanym pięściarzem. Zawsze wszyscy chcieli go oglądać i podziwiać w ringu. Na każdych zawodach, na które przyjeżdżał wszyscy tylko mówili: Mayweather jest tutaj! Mayweather jest tutaj! A ja im odpowiadałem: I co z tego? Dawajcie mi go! – opowiada ze śmiechem jego były pogromca. Jako amator Augie stoczył 186 walk, z których przegrał tylko 11. Zawodowcem został w 1996 roku, w tym samym, co Floyd i obydwaj podpisali kontrakty z prestiżową grupa Top Rank. Wydawało się więc, że niedługo ich drogi znowu się skrzyżują, ale los chciał inaczej. Jedyną mistrzowską szansę, jakiej doczekał się Sanchez wybił mu z głowy niepokonany wówczas Brytyjczyk „Prince”. Czym zaimponował mu wtedy Hamed? – Spodenkami – śmieje się Augie, po czym dodaje – To był niesamowity bokser, który miał wspaniały rekord nie bez powodu. Podziwiałem jego walki, jego słynne wejścia do ringu i marzyłem, aby z nim zawalczyć. Gdy jednak marzenie stało się faktem, nie było już tak różowo. Teraz Augie jest trenerem. Karierę profesjonalną zakończył w 2001 roku. Od 15 lat jest żonaty ze swoją szkolną miłością Dawn. W 2007 roku do jego sali zawitał sam Floyd Mayweather Jr, gdzie przygotowywał się do pojedynku z Oscarem De La Hoyą. – Moim marzeniem było pojechać na Olimpiadę, ale się nie udało. Dlatego postanowiłem zostać zawodowcem i dojść najwyżej jak potrafię – opowiada „Kid Vegas”. – Myślę, że mi się udało. Byłem w światowej czołówce, walczyłem z najlepszym mistrzem Hamedem o tytuł. Iluż z bokserów chciałoby znaleźć się na moim miejscu? – pyta retorycznie Sanchez. – Porażka z „Princem” mnie nie załamała, uważałem ją za coś pozytywnego. Czasami oczywiście myślę sobie, co by było gdybym wtedy wygrał, ale widocznie musiało tak być. Teraz może nie jestem milionerem, ale mam trójkę wspaniałych dzieci i cudowną żonę i każdego dnia dziękuję za to co mam – kończy uśmiechnięty Augie.