NIESPRAWIEDLIWE ZWYCIĘSTWO HUCKA
Ku zaskoczeniu wszystkich w sobotę w nocy na ringu w Halle 42-letni Firat Arslan (32-6-2, 21 KO) sprawił młodszemu aż o 15 lat mistrzowi świata Marco Huckowi (35-2-1, 25 KO) olbrzymie problemy. Zdaniem zdecydowanej większości ekspertów i kibiców 27-letni czempion federacji WBO w dywizji junior ciężkiej tylko dzięki ‘uprzejmości’ sędziów zachował swój tytuł. Już sam początek pokazał, że mający tureckie korzenie Firat wyszedł do ringu nie tylko po wypłatę. Pretendent nacierał na mistrza świata bez żadnych kompleksów zasypując go dziesiątkami ciosów i dążąc do swojego ulubionego półdystansu. Zaskoczony postawą Arslana Huck, przez kilka pierwszych minut tylko się bronił, od czasu do czasu uderzając na korpus. Na skutek ataków Firata już od 2. rundy zaczął krwawić z nosa i był wyraźnie zdeprymowany. Kolejne odsłony toczone były w szaleńczym jak na wiek pretendenta tempie. Trener mistrza WBO Uli Wegner widząc nieporadność swojego podopiecznego nerwowo próbuje motywować go do większej aktywności w ringu, jednak tam rządzi wciąż twardo prący do przodu Arslan. W 6. rundzie doskonale trafia swojego rywala potężnymi lewymi podbródkowymi, po których ‘Kapitan Huck’ jakimś cudem nie pada na deski. W następnej odsłonie mistrz chciał odpłacić Firatowi pięknym za nadobne i kibice podziwiali prawdziwą ringową wojnę. Pod koniec 9. rundy świetnie dysponowany 42-latek z Suessen podnosi w górę ręce na znak zwycięstwa, czując tak jak kibice, że jest tego dnia lepszy od czempiona. W 10. i 11. trwa nieustająca wymiana ciosów w których przewagę ma pretendent. To on mimo podeszłego jak na sportowca wieku, zachował więcej sił i w ostatniej odsłonie nadal zasypywał Marco celnymi uderzeniami. Po ostatnim gongu Firat i jego obóz zaczynają świętować zdobycie mistrzostwa świata, słusznie uważając, że ich zawodnik zrobił wystarczająco dużo, aby zdetronizować czempiona. Niestety innego zdania są sędziowie, którzy punktują 113-115, 113-115 i 111-117 na korzyść Marco Hucka. Tym samym mający bośniackie korzenie pięściarz z Berlina po raz 10. obronił swoje trofeum. Wielkiego oburzenia nie kryli kibice, którzy werdykt przyjęli głośnym buczeniem i gwizdami. Oto co powiedział po walce sam główny bohater. – Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Jak to się mogło stać? Takie decyzje niszczą boks. Wszyscy kibice widzieli, że wygrałem. Zostałem oszukany, powinienem być mistrzem świata – stwierdził wzburzony i rozczarowany Arslan.
Wojciech Czuba