MUHAMMAD ALI – THE GREATEST
W nocy z piątku na sobotę w szpitalu w Phoenix w wieku 74 lat zmarł Muhammad Ali (56-5, 37 KO). Poniżej przypominamy historię tego legendarnego czempiona.   Wszystko przez ten rower.   Urodził się, jako Cassius Marcellus Clay– 17 stycznia 1942 roku, w miasteczku Louisville w stanie Kentucky. Z boksem zetknął się przez przypadek, a mianowicie małemu Clayowi skradziono sprzed jednego ze sklepów rower. Zapłakany chłopiec popędził do przechodzącego nieopodal policjanta po pomoc. Tłumacząc powód swojego nieszczęścia Cassius dodał na koniec, że jak tylko spotka złodzieja, to stłucze go na kwaśne jabłko! Słysząc to policjant, który po pracy prowadził treningi bokserskie dla młodych chłopców, zaproponował przyszłemu mistrzowi, aby przyszedł i tam wyładował swoją złość. Tego samego wieczora Cassius po raz pierwszy zaczął okładać z premedytacją worek bokserski. Trenował z niezwykłym zacięciem, bardzo szybko robił postępy. Wysoki, proporcjonalnie zbudowany, z długim zasięgiem ramion, do perfekcji opanował seryjnie bite ciosy proste. Był także niezwykle szybki, wręcz nieuchwytny dla przeciwników. Potrafił także nokautować rywali zarówno lewą jak i prawą ręką, co czyniło go niebezpiecznym i nieprzewidywalnym. Na sukcesy nie musiał długo czekać. Już jako osiemnastoletni chłopak zdobył złoty medal olimpijski! Było to na olimpiadzie w Rzymie w 1960 roku. W finale Cassius Clay wypunktował dojrzałego, jednego z najlepszych amatorskich bokserów wagi półciężkiej, faworyta- Zbigniewa Pietrzykowskiego! Ogółem, jako amator stoczył 103 walki, z których tylko 5 przegrał. Jeszcze tego samego roku, ten młody chłopak przeszedł na zawodowstwo.   Jak rodzi się legenda.   Cassius Clay szedł przez zawodowe ringi jak burza! W ciągu czterech pierwszych lat zwyciężył 19 rywali, w tym aż 15 zapoznał z deskami ringu. Te błyskawiczne zwycięstwa, w których rywale byli wręcz ośmieszani przez młodziutkiego, pewnego siebie pięściarza sprawiły, że w 1964 roku stanął przed najlepszym w owych czasach bokserem- mistrzem wagi ciężkiej Charlesem ‘Sonny’ Listonem. Był to prawdziwy postrach ringu, niewielu dawało Clayowi jakiekolwiek szanse na przetrzymanie kilku pierwszych rund, a co dopiero na zwycięstwo. Clay miał zwyczaj przed walką układać zabawne wierszyki o przeciwnikach. W tej porównał Listona do wielkiego burego niedźwiedzia. Ten z kolei zapowiedział, że skarci tego ‘zarozumialca z Kentucky’ nokautem. Niestety mimo furiackich ataków Liston nie zdołał Clayowi zrobić najmniejszej krzywdy, sam przyjmując tak wiele ciosów, że do siódmego starcia nie wyszedł, tłumacząc się kontuzją barku. Ameryka miała nowego mistrza! Niedługo później, młody champion przechodzi na islam, odrzucając stare imię, jako ‘niewolnicze’. Od tej pory świat będzie go znał, jako Muhammad Ali! Wokół jego walki z Listonem robi się niezwykle głośno, ponieważ Liston miał powiązania ze światem przestępczym. Pojawia się coraz więcej głosów, że walka była ustawiona, a ‘Sonny’ się podłożył. Ali walczy, więc z Listonem ponownie, dając mu rewanż i już w pierwszej rundzie posyła go na deski, wygrywając przez nokaut. Tym samym zamyka usta wszystkim niedowiarkom.   Na przekór wszystkim.   Ali był mistrzem wszechwag do roku1967, wtedy to został pozbawiony tytułu, zdyskwalifikowany, skazany na pięć lat więzienia i 10 tysięcy dolarów grzywny, za odmowę służby wojskowej. Słynne stało się powiedzenie Alego: ‘Nic nie mam do ludzi z Viet Congu’. Dla białych władz ówczesnej Ameryki Ali był buntownikiem, którego należało przykładnie ukarać tak, aby nikt nie poszedł w jego ślady. Dla nich był niewygodny. Wspierał organizacje o radykalnych poglądach, jak na przykład ‘Naród Islamu’, utrzymywał bliskie kontakty z przywódcami toczącymi walkę na rzecz równouprawnienia czarnych obywateli. Głośno przeciwstawiał się rasizmowi, którego sam zresztą niejednokrotnie doświadczył. Otóż kilkanaście dni po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego, nie wpuszczono go do restauracji z powodu koloru skóry. W końcu w roku 1970 po trzech latach walki z systemem, Ali został uniewinniony. Postanowił odzyskać tytuł mistrza świata, przecząc żelaznej bokserskiej zasadzie: ‘They never come back’- oni nigdy nie wracają. Wkrótce miał się o tym przekonać cały świat.   ‘Tańcz jak motyl, kąsaj jak osa!’   Ali znowu gromił rywali jednego po drugim by w 1971 roku spotkać się z Joe Frazierem. Ta ringowa batalia przeszła do historii, jako ‘Walka stulecia’! Po 15 morderczych rundach zwyciężył Frazier, ale Ali zebrał same pochwały, za ambicję i wolę walki, przegrywając na punkty i stawiając niezwykle zacięty opór. Kolejna legendarna walka z jego udziałem miała miejsce w 1974 roku w Kinshasie, stolicy Zairu i nazwano ją ‘Rumble in the Jungle’– czyli ‘Łomot w dżungli’! Jej pomysłodawcą był znany dzisiaj promotor bokserski Don King, zaś pieniądze wyłożył król Zairu, chcąc w ten sposób wypromować swój kraj. Przeciwnikiem był George Foreman, który był zdecydowanym faworytem. Wcześniej bowiem, dosłownie zmiótł on Fraziera z ringu, rzucając go 6- krotnie na deski w ciągu dwóch rund. W tedy bano się o życie Alego, gdyż ‘Big George’ kruszył przeciwników potężnymi uderzeniami i fachowcy przewidywali, że przez długie lata to on będzie piastował tytuł mistrza. Jednakże Ali nie przejął się tym ani trochę. Przy ogłuszającym dopingu tysięcy kibiców na stadionie w Kinshasie, stanął do zdawałoby się nierównej potyczki. Była to jedna z najcięższych walk Alego, przyjął on w niej tak wiele ciosów, że jak sam wspominał, miał na przemian fazy świadomości i omdleń. Mimo tego, czasami cudem przetrzymywał huraganowe ataki Foremana, klinczując i blokując. Cały czas bił także uparcie ciosy proste, kąsając, jak złośliwa osa. Wiele z tych ciosów dochodziło celu i wraz z upływem kolejnych rund Foreman tracił siły, chybiał i słaniał się na nogach. W końcu w 8 rundzie, Ali sięgnął po najgłębsze pokłady ambicji. Zaatakował Foremana i po wspaniałej kombinacji ciosów ten padł na deski! Ali został ponownie Mistrzem!   Zmierzch giganta.   W 1975 Ali jeszcze raz pokonał bojowego Georga Foremana. Była to jedna z najbrutalniejszych walk w historii boksu, dlatego też nazwano ją ‘Thilerem w Manili’. Ali przyznał potem: ‘Przyjechaliśmy do Manili, jako dwaj mistrzowie, wyjechaliśmy jako starcy’. Tak wielkim wysiłkiem okupił zwycięstwo, że po walce przez kilkanaście dni dochodził do siebie. Był to idealny moment na zakończenie kariery, ale ambitny mistrz nie chciał o tym słyszeć. Tytuł piastował do 1978 roku odprawiając z kwitkiem wielu pretendentów. Stracił go na rzecz młodego Leona Spinksa, by odzyskać go w rewanżu, rok później! Do ringu powrócił w jakiś czas potem, ale już z wyraźnymi symptomami choroby Parkinsona i przegrał bezdyskusyjnie z utalentowanym Larrym Holmesem. Ostatni raz wyszedł na ring w 1981 roku, przegrywając z Trevorem Berbickiem. Wtedy to ostatecznie zawiesił rękawice na kołku. Stoczył 61 zawodowych walk, 56 wygrał w tym 37 przed czasem, a 5 przegrał.   ‘The Greatest’- czyli ‘Największy’!   W roku 1987 spotkało go największe wyróżnienie w boksie zawodowym, został wybrany do bokserskiego panteonu sławy, słynnego ‘Hall of Fame’. Ali mimo zaawansowanej choroby ciągle był aktywny, w 1996 roku zapalił znicz olimpijski podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Atlancie. Wspierał różne organizacje charytatywne, przeznaczał na aukcje swoje liczne pamiątki sportowe, a dochód przekazywał np. dla domów dziecka. W jego ślady poszła córka- Laila Ali (24-0, 21 KO), która po tacie odziedziczyła potężny cios i wywalczyła mistrzostwo świata wagi super średniej. Ali często jeździł z nią na gale bokserskie, gdzie czasem dla reporterów, demonstrował swoje słynne kombinacje. Ali stał się wzorem do naśladowania dla milionów ludzi, był jednym z najpopularniejszych sportowców naszego globu. Symbol zwycięstwa i niezłomnego charakteru. Stał się bohaterem niezliczonych biografii, książek, filmów dokumentalnych i fabularnych. Gdziekolwiek się pojawiał otaczał go szczelny tłum wielbicieli. O przyjaźń z nim zabiegały największe sławy tego świata. Ali sprawił, że ludzie go pokochali. Stał się ucieleśnieniem marzeń zwykłego szarego człowieka. Udowodnił, że walczy się do końca, bo tylko w ten sposób można odnieść sukces, a porażki trzeba przyjmować z podniesionym czołem.