MOLINA WYPUNKTOWAŁ PROWODNIKOWA, KTÓRY CHCE KOŃCZYĆ KARIERĘ
Niespodziewanie w sobotnią noc w Nowym Jorku John Molina (29-6, 23 KO) zwyciężył na punkty faworyzowanego Rusłana Prowodnikowa (25-5, 18 KO). 33-letni Amerykanin po zaciętej bitwie triumfował jednogłośnie na punkty (115:113, 116:112 i 117:111), nad młodszym o rok Rosjaninem. W nagrodę słynący z wielkiego serca do walki Molina zawiesił na swoich biodrach wakujący pas WBO International dywizji super lekkiej. Co ciekawe Prowodnikow pełnoprawnym mistrzem powyższej organizacji był już w 2013 roku, kiedy to po wspaniałej wojnie zastopował wojowniczego Mike’a Alvarado (35-4, 24 KO). Zwany „Syberyjskim Rockym” zawodnik ma na swoim koncie także niezapomniane bitwy z tak znanymi pięściarzami jak chociażby Matthysse, Castillo, czy Bradley. Wszyscy, łącznie z nieomylnymi zazwyczaj bukmacherami spodziewali się, że w sobotnią noc znany z ofensywnego stylu walki Rosjanin zdemoluje Molinę. Tymczasem pochodzący z kalifornijskiego miasta Covina pięściarz nie przestraszył się Prowodnikowa i od pierwszych sekund poszedł z nim na wyniszczającą wojnę. Mniej więcej do połowy nieznacznie lepszy był idący w swoim stylu ciągle do przodu Rosjanin, jednak później Amerykanin zaczął walczyć mądrzej i precyzyjnymi bombami stopował ataki rywala. W raz z upływem kolejnych rund to Molina prezentował się lepiej i coraz łatwiej lokował ciosy na głowie i tułowiu zapominającego kompletnie o obronie Prowodnikowa. Po ostatnim gongu tej emocjonującej rywalizacji zasłużenie na punkty zwyciężył  skazywany na porażkę John i to przed nim teraz okazja do wskoczenia do światowej czołówki i pojedynków z najlepszymi w biznesie. Tymczasem rozgoryczony Rusłan niedługo po ogłoszeniu werdyktu stwierdził, że nie wie czy będzie jeszcze kontynuował karierę. Przypomnijmy, że uwielbiający ringowe thrillery zawodnik przegrał trzy z ostatnich pięciu walk. Miejmy jednak nadzieję, że ten zawsze dający z siebie wszystko między linami bokser odzyska jeszcze zapał i po dłuższym odpoczynku znowu zawita do „klatki”.