TO TRZEBA ZOBACZYĆ – MARTINEZ VS CHAVEZ
Już w sobotę na ringu w Thomas & Mack Center w Las Vegas dojdzie do najbardziej wyczekiwanego pojedynku bokserskiego tego roku. Naprzeciwko siebie staną uważany przez większość fachowców za najlepszego pięściarza bez podziału na kategorie wagowe 37-letni Sergio Gabriel Martinez (49-2-2, 28 KO) oraz młodszy o 11 lat gwiazdor i syn legendy Julio Cesar Chavez Jr (46-0-1, 32 KO). Stawką tej argentyńsko- meksykańskiej wojny oprócz tronu wagi średniej będzie także prestiżowy pas federacji WBC. Żaden szanujący się kibic boksu zawodowego nie może przegapić tego niesamowitego starcia! Obydwaj panowie delikatnie mówiąc nie przepadają za sobą, a wiadomo, że nic tak nie podnosi temperatury przed walką jak kilka kropel złej krwi. W przypadku pojedynku Martinez- Chavez mamy do czynienia z hektolitrami. Argentyńczyk od dłuższego już czasu oskarża młodszego rywala, że ten jest tylko sztucznie napompowanym tworem, któremu promotorzy dobierają słabiutkich rywali i ciągle trzymają pod kloszem. Sergio uważa, że gdyby Julio nie miał tak znanego ojca, nigdy nie zaszedł by tak daleko, albowiem w przeciwieństwie do legendarnego Chaveza Seniora jest zwykłym beztalenciem, które tylko wykreowano na wielką gwiazdę. ‘Maravilla’ zapowiada, że 15 września bezlitośnie obnaży wszystkie wady Juniora i przekłuje meksykański balonik, który pęknie z wielkim hukiem. 26-latek z miasta Culiacan nie pozostaje mu dłużny wyśmiewając zaawansowany wiek i małą popularność pięściarza z okolic Buenos Aires. Odgraża się również, że w sobotę raz na zawsze zamknie mu usta i wyśle na emeryturę. Głęboko wierzy w swój talent i zamierza udowodnić, że to właśnie dzięki ciężkiej pracy, a nie koneksjom ojca zasługuje na sławę i zaszczyty. Ciekawe, który z nich będzie górą? Wydaje się, że większe szanse ma argentyńska ‘Maravilla’, który w ostatnich kilku pojedynkach rozprawił się z czołówką dywizji średniej w niesamowitym stylu. Najpierw w grudniu 2009 roku stoczył niesamowicie zażartą walkę z byłym czempionem dywizji półśredniej Paulem Williamsem (41-2, 27 KO). Po 12. niezwykłych rundach zwycięzcą ogłoszono stawianego wówczas w roli zdecydowanego faworyta ‘Punishera’, ale większość obserwatorów i dziennikarzy uważała, że to Martinez zasłużył na nie bardziej. Kilka miesięcy później Argentyńczyk odniósł jedną ze swoich najcenniejszych wiktorii. W Atlantic City zdeklasował uważanego wówczas za jednego z najlepszych zawodników świata Kelly Pavlika (40-2, 34 KO). Sergio w pięknym stylu odebrał ‘Duchowi z Youngstown’ mistrzowskie pasy federacji WBC i WBO. W listopadzie 2010 roku Martinez zaszokował cały bokserski świat. Wtedy to, znowu w Atlantic City doszło do jego rewanżowego starcia z Paulem Williamsem, który zamierzał szybko zmazać złe wrażenie z ich pierwszego spotkania. Tym razem Amerykanin obiecywał, że jest w fenomenalnej formie i da ‘Maravilli’ lekcję boksu. Ku osłupieniu wszystkich już w 2. rundzie po straszliwym ciosie Sergio ‘Punisher’ padł na deski jak rażony piorunem. Niedawno mówiło się o prawdopodobnym trzecim starciu tych dwóch zawodników, niestety na skutek nieszczęśliwego wypadku motocyklowego Paul został sparaliżowany i nie wiadomo czy w ogóle odzyska jeszcze kiedyś władzę w nogach. Tym czasem mistrz z Argentyny, który na stałe osiadł w mieście Oxnard w Kalifornii i który dzięki powyższym zwycięstwom zyskał miano groźnego i unikanego przez całą czołówkę pięściarza, nie marnował czasu. Prezentujący niezwykle efektowny i efektywny styl walki Sergio wykończył przed czasem trzech renomowanych rywali. Najpierw 5-krotnie rzucał na deski byłego czempiona wagi junior średniej i niepokonanego wcześniej Ukraińca Siergieja Dzinziruka (37-1-1, 24 KO). Następnie mimo początkowych problemów znokautował w 11. odsłonie również niepokonanego mistrza Europy z Londynu Darrena Barkera (23-1, 14 KO), a w ostatnim występie w marcu tego roku zastopował twardego Brytyjczyka Matthew Macklina (28-4, 19 KO). Całkiem nieźle jak na 37-latka, który boks zaczął trenować na poważnie dopiero w wieku 20 lat. Wcześniej argentyński mańkut był świetnym napastnikiem, przed którym kariera piłkarska stała otworem. Grając w lokalnej drużynie ‘Claypole’ zdobywał mnóstwo goli, dlatego bardzo szybko wypatrzyli go menadżerowie z profesjonalnego klubu ‘Los Andes’ oferując mu lukratywny jak na owe czasy kontrakt. Niedoszły piłkarz postanowił za sprawą wujka poprawić nieco swoją wydolność i kondycję, dlatego zaczął trenować boks. Już po kilku miesiącach porzucił piłkę i poświęcił się całkowicie pięściarstwu. Można sobie wyobrazić reakcję jego rodziny i znajomych, dla których piłka nożna jest przecież niemalże religią. Mimo to Sergio nie zmienił zdania i jak się miało okazać w przyszłości, podjął słuszną decyzję. Ciekawe jak wypadnie na tle sporo młodszego i pewnego siebie rywala z Meksyku? Chavez Jr to przeciwnik może nie prezentujący błyskotliwej techniki, ale za to preferujący tak jak jego wielki ojciec Chavez Senior (107-6-2, 86 KO) bezpardonowy atak i wymianę ciosów. W każde uderzenie wkłada maksimum siły i podobnie jak ojciec kocha zadawać mordercze ciosy w tułów, agresją dążąc do przełamania rywali. Mimo 47 walk na koncie, młodziutki Chavez Jr dopiero w ostatnich latach zaczął mierzyć swoje siły z przyzwoitymi przeciwnikami. Najcenniejszymi skalpami w jego rekordzie są oczywiście ostatnio zastopowany utalentowany Irlandczyk Andy Lee (28-2, 20 KO) oraz twardy jak skała rodak, 32-letni Marco Antonio Rubio (55-6-1, 48 KO). Zielony pas WBC bokser z Culican wywalczył pokonując po bardzo wyrównanej walce solidnego, ale pozbawionego siły ciosu Niemca Sebastiana Zbika (30-2, 10 KO). W sobotę naprzeciwko niego stanie facet, który mimo upływu lat prezentuje niesamowitą szybkość i wyczucie. Potrafi momentalnie z obrony przejść do ataku i znokautować precyzyjnym i błyskawicznym uderzeniem, zadanym w ułamku sekundy. Czy Chavez Jr znajdzie sposób na doświadczonego rywala, a może zdoła go przełamać? O wszystkim dowiemy się już w sobotnią noc. Jednego możemy być pewni – emocji nie zabraknie!
Wojciech Czuba