KRAJOBRAZ PO BURZY
KRAJOBRAZ PO BURZY
Jedna z najbardziej wyczekiwanych i emocjonujących walk 2014 roku już za nami. Niepokonany król P4P Floyd Mayweather Jr (46-0, 26 KO) odprawił z kwitkiem kolejnego oponenta, chociaż mało brakowało, a utalentowany „Pretty Boy” zasmakowałby po raz pierwszy goryczy porażki. Wszystko za sprawą szalenie ambitnego i zdeterminowanego Marcosa Rene Maidany (35-4, 31 KO), który zawiesił mistrzowi z Grand Rapids poprzeczkę bardzo wysoko. Ostatecznie po zaciętych i wyrównanych dwunastu odsłonach sędziowie opowiedzieli się za czarnoskórą gwiazdą, ale nie brakuje i takich, którzy widzieli triumf bombardiera z Argentyny. Co ciekawe w ringu MGM Grand w Las Vegas Floyd był od Marcosa lżejszy aż o 7,5 kilograma, bowiem w dniu walki „El Chino” z uzyskanych na oficjalnej ceremonii ważenia 66.45 kg podbił na 74.84 kg! Amerykanin natomiast z 66.22 kg dorzucił w sobotę jedynie „skromne” 67.13 kg. Większa masa byłego już mistrza WBA wagi półśredniej z pewnością miała wpływ na konfrontacje z niepokonanym faworytem. Jednym z tych, którzy nie zgadzają się z werdyktem sędziów jest sławny Oscar De La Hoya, który siedem lat temu sam walczył z Mayweatherem. Również i on po wyrównanej bitwie schodził z ringu pokonany, ale do dzisiaj utrzymuje, że po ostatnim gongu to jego ręka powinna wówczas powędrować w górę. „Złoty Chłopiec” twierdzi głośno, że Floyd przegrał dotychczas trzy razy. Po raz pierwszy z Jose Luisem Castillo, następnie z nim, a w sobotę z Maidaną. Zaraz po walce 37-letni Amerykanin wyraził gotowość do rewanżu z młodszym o siedem lat Argentyńczykiem. Teoretycznie miałoby do niego dojść we wrześniu, ale to jeszcze nic pewnego. Decydujące znaczenie będą tutaj miały oczywiście pieniądze, bo jeżeli najlepiej zarabiający sportowiec świata znowu dostanie fortunę za starcie z Maidaną, to na pewno da mu drugą szansę. Chyba, że pojawi się dużo bardziej ciekawa, czyli lukratywna oferta. Kilka dni temu w mediach głośno było za sprawą Bernarda Hopkinsa, który rzucił wyzwanie Mayweatherowi. Ten podjął rzuconą rękawicę twierdząc, że mógłby walczyć z wiekowym „Katem” w umownym limicie. Oprócz tego pozostaje także odwieczny wróg Manny Pacquiao, Shaw Porter, Keith Thurman, Danny Garcia i świetnie się prezentujący w sobotę Amir Khan. Wielu ekspertów uważa, że to właśnie Brytyjczyk, który w MGM Grand zdeklasował Louisa Colazzo w końcu doczeka się największego wyzwania w karierze i największej wypłaty. Cóż pozostaje nam poczekać cierpliwie na decyzje i ruchy wciąż niepokonanego króla Floyda Mayweathera Jr.
Wojciech Czuba