EKSCYTUJĄCA DZIESIĄTKA!
Poniżej przedstawiamy listę dziesięciu najefektowniejszych aktualnie ringowych wojowników według najstarszego czasopisma pięściarskiego Boxing News. A jaka jest Wasza „dyszka” ulubionych bombardierów?
  1. Takashi Miura (30-3-2, 23 KO).
32-letni japoński mańkut stracił pas mistrza świata WBC wagi junior lekkiej, kiedy to po jednej z najlepszych ringowych wojen 2015 roku zastopował go Francisco Vargas (23-0-2, 17 KO). Podobne thrillery pięściarz z Tokyo stoczył także z Takashim Uchiyamą (24-1-1, 20 KO) i Sergio Thompsonem (30-4, 26 KO). Jego pojedynki są zawsze wypełnione akcją i knockdownami.
  1. David Haye (28-2, 26 KO).
Na pewno zawodnicy, którzy padli ostatnio pod jego ciosami nie prezentowali przyzwoitego poziomu. Mimo to popularny „Hayemaker” jest gwarancją nokautów, a to przemawia do wyobraźni fanów. Mieszkający w Londynie 36-letni były czempion wagi junior ciężkiej i ciężkiej nie jest idealny i w czasie swojej kariery kilkakrotnie witał się już z deskami, jednakże wciąż dysponuje dynamitem w obydwu rękawicach. Bez wątpienia Haye dzięki swojej szybkości i sile zalicza się do ścisłej czołówki najbardziej eksplozywnych „ciężkich”, których występy gwarantują fajerwerki.
  1. Rusłan Provodnikov (25-5, 18 KO).
„Syberyjski Rocky” w krótkim czasie przeistoczył się ze sparing partnera Mannyego Pacquiao (59-6-2, 38 KO) w jednego z najgroźniejszych mistrzów świata dywizji junior półśredniej. Wszelkie braki techniczne Rusłan nadrabia agresją, siłą i ogromnym sercem do walki. W ringu nie sposób się przed nim schować, ten uwielbiający wymiany wojownik może nacierać choćby całą noc. Jedną z jego najlepszych bitew była ta z 2013 roku z Timothym Bradley’em (33-2-1, 13 KO). Istna kanonada!
  1. Amir Khan (31-4, 19 KO).
Na temat srebrnego medalisty olimpijskiego krążą wśród fanów i ekspertów różne opinie, ale z jednym trzeba się zgodzić, że „Dzieciak z Boltonu” w każdej swojej walce daje z siebie wszystko. Ten często zbyt odważnie atakujący i posiadający dziurawą obronę Anglik staje w ringu z każdym, nieważne czy to straszliwie bijący Marcos Maidana (35-5, 31 KO), czy sporo większy Canelo Alvarez (48-1-1, 34 KO). Jego szklana szczęka już nie raz pozbawiła go marzeń, ale mimo to Amir imponuje szybkością i kocha nadawać nieprawdopodobne tempo swoim akcjom.
  1. Manny Pacquiao (59-6-2, 38 KO).
Czy „Pac Man” jest już poniżej szczytu swoich możliwości? Na pewno. Czy jest wciąż ekscytujący? Bez wątpienia. Filipiński mańkut od 2009 roku nie zakończył żadnej walki przed czasem, jednak jego unikatowy styl sprawia, że 38-latka nadal chce się oglądać. Jego znakiem firmowym stały się błyskawiczne doskoki do przeciwnika, niezwykła szybkość rąk i knockdowny fundowane rywalom z wydawałoby się niegroźnych sytuacji. Dodajmy do tego jego wielką zwinność nóg i mamy wciągającego fightera.
  1. Saul Alvarez (48-1-1, 34 KO).
Rudowłosy „Cynamon” posiada niemałe umiejętności techniczne, ale często bywa szufladkowany, jako mocno bijący bombardier. Dzieje się tak zapewne z powodu wielu spektakularnych nokautów, jakie ma na swoim koncie 26-letni Meksykanin. Krępy i napakowany Saul uwielbia brutalnie kontrować niespodziewające się niczego ofiary. Ostatnio przekonali się o tym boleśnie chociażby znokautowani z zimną precyzją James Kirkland (32-2, 28 KO) i Amir Khan (31-4, 19 KO).
  1. Francisco Vargas (23-0-2, 17 KO).
Ostatnie dwa występy „El Bandido” musi obejrzeć absolutnie każdy, kto kocha ringowe wojny. Zasiadający obecnie na tronie WBC kategorii junior lekkiej Meksykanin najpierw w wielkim stylu zdetronizował Takashi Miurę (30-3-2, 23 KO), a następnie zremisował z twardym jak stal Orlando Salido (43-13-4, 30 KO). Były olimpijczyk (Ateny 2008) z dumą reprezentuje swój kraj i nigdy nie idzie na łatwiznę. Dzięki swoim dokonaniom Vargas zdobył serca kibiców, którzy z przyjemnością oglądają go w akcji. Bardzo prawdopodobne, że w 2017 roku doczekamy się jego wielkiego rewanżu z Miurą. Będzie się działo.
  1. Roman Gonzalez (46-0, 38 KO).
Podziwiając w „klatce” Gonzaleza mamy okazję zobaczyć nie tylko jednego z najlepszych pięściarzy P4P na świecie, ale także i jednego z najbardziej emocjonujących. Mamy pełen pakiet. Takie pięściarskie klasyki jak wojny z Juanem Francisco Estradą (34-2, 24 KO), czy Carlosem Cuadrasem (35-1-1, 27 KO) zapadają w pamięci na długo. Nawet, jeżeli „Chocolatito” deklasuje swoich rywali, to czyni to w sposób iście absorbujący. To typowy ofensywny artysta zasypujący swoich oponentów gradem często nieuchwytnych dla oka precyzyjnych uderzeń. Jego dodatkowym atutem jest to, że nie osiada na laurach i  podejmuje wciąż nowe wyzwania.
  1. Siergiej Kowaliow (30-1-1, 26 KO).
Wielu miało nadzieję, że rosyjski „Krusher” pokona Andre Warda (31-0, 15 KO) i w wielkim stylu zajmie miejsce po Floydzie Mayweatherze Jr (49-0, 26 KO) na tronie P4P. Niestety Siergiej kontrowersyjnie przegrał tę zaciętą batalię, ale mimo tego wciąż zalicza się do ścisłej światowej czołówki najlepszych w biznesie. Były król wagi półciężkiej w ringu za wszelką cenę dąży do zniszczenia swoich rywali, a nieprawdopodobna siła ognia sprawia, że niewielu z nich udaje się dotrwać do końcowego gongu. Warto dodać, że rosyjski niszczyciel stał się  pierwszym i jedynym jak na razie człowiekiem w historii, który sprowadził brutalnie na ziemię „Syna Bożego”. 1.Giennadij Golowkin (36-0, 33 KO). Niestety w tym roku nie udało się zwabić do jednej klatki z bestią z Kazachstanu najlepszych średnich. Za to w ramach rekompensaty „GGG” unicestwił spektakularnie tych śmiałków, którym starczyło odwagi, aby stanąć z nim oko w oko. Ten niezwykle utalentowany i utytułowany amator, na ringach zawodowych zyskał sławę demolując bez mrugnięcia okiem kolejnych przeciwników. Uśmiechnięty zabójca z Kargandy ze swojego efektywnego i efektownego stylu uczynił wręcz sztukę. Podopieczny trenera Abela Sancheza nie boi się przyjąć ciosu rywala, tylko po to, aby ułamek sekundy później odpowiedzieć druzgocącą mury bombą. Chyba byłoby niemożliwe znaleźć kogoś, kto nudziłby się na jego walkach.