CZY MASTERNAK ODZYSKA TYTUŁ?
W ten weekend, a dokładniej w sobotnią noc oczy wszystkich kibiców boksu zawodowego będą skierowane na Londyn. To właśnie w stolicy Anglii odbędzie się świetna gala, na której Mateusz Masternak (36-3, 26 KO) zmierzy się z twardym Tonym Bellew (25-2-1, 16 KO). Stawką tej polsko- brytyjskiej bitwy będzie wakujący pas mistrza Europy dywizji junior ciężkiej. Czy 28-letni „Master” odzyska tron Starego Kontynentu? Głównym wydarzeniem tej imprezy będzie bratobójcze starcie w wadze ciężkiej pomiędzy Anthonym Joshuą (14-0, 14 KO), a Dillianem Whytem (16-0, 13 KO). Transmisję w naszym kraju przeprowadzi stacja TVP Sport, początek od godziny 21:20. Wychowanek Gwardii Wrocław mistrzem EBU został w 2012 roku zwyciężając bez problemów Juho Haapoję (25-6-2, 15 KO). Po zanotowaniu jednej udanej obrony w 2013  utracił tytuł na rzecz obecnego czempiona WBC Grigorija Drozda (40-1, 28 KO). Od tamtej pory Mateuszowi wiodło się ze zmiennym szczęściem. Przegrywał z Yourim Kalengą (22-2, 15 KO) i niesłusznie z Jhonnym Mullerem (19-5-2, 13 KO), ale i zwyciężał chociażby byłego mistrza świata Jeana Marca Mormecka (37-6, 23 KO). W sobotę Mateusz znowu zostanie wysłany do jaskini lwa. Wypełniona po brzegi O2 Arena w Londynie z pewnością będzie fanatycznie dopingować „Bombowca” z Liverpoolu. Oczywiście ten 33-letni walczak, zrobi wszystko, aby zabrać pas EBU do domu i dotkliwie pobić Polaka. W przeszłości Tonny zdobywał mistrzostwo Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej oraz dwukrotnie próbował wywalczyć mistrzostwo świata dywizji półciężkiej. Jego pogromcami byli w 2011 roku król WBO Nathan Cleverly (29-3, 15 KO), a dwa lata później czempion WBC Adonis Stevenson (27-1, 22 KO). Od czasu ostatniej porażki „Bombowiec” stoczył jednak pięć zwycięskich walk, w tym m.in. udany rewanż z Cleverlym. Eksperci oceniają szanse obydwu zawodników po równo. Zadecyduje prawdopodobnie forma dnia i psychika, a także jak zwykle szczęście. Miejmy nadzieję, że wyniku nie wypaczą stronniczy sędziowie. Najlepiej gdyby Mateusz nie pozostawiał wyniku w ich rękach i rozstrzygnął wszystko przed upływem regulaminowego czasu. I tego mu właśnie życzymy. „Master” do boju!