CARL FROCH NA EMERYTURZE!
We wtorek popularny brytyjski pięściarz Carl Froch (33-2, 24 KO) ogłosił oficjalnie zakończenie swojej kariery i przejście na sportową emeryturę. Mający polskie korzenie 38-latek z Nottingham to jeden z najbardziej utytułowanych zawodowców na wyspach. Noszący nie bez przyczyny ringowy przydomek „Kobra” zawodnik to m.in. czterokrotny mistrz świata wagi super średniej, zasiadający na tronach federacji WBC, WBA i IBF. Froch był uważany od lat za jednego z najlepszych pięściarzy swojej dywizji. Podczas czternastu lat kariery zawodowej, która rozpoczęła się w marcu 2002 roku Froch wywalczył wszystko, co mógł. Najpierw zdominował rodzime ringi zostając w 2003 roku mistrzem Wielkiej Brytanii, a rok później mistrzem Wspólnoty Brytyjskiej. Królem WBC stał się w 2008 roku pokonując po świetnej walce niepokonanego wówczas Jeana Pascala (29-3-1, 17 KO). W 2012 został właścicielem pasa IBF stopując po niesamowitej wojnie Luciana Bute (31-2, 24 KO) i stając się jego pierwszym pogromcą. Rok później dorzucił do kolekcji trofeum WBA rewanżując się za porażkę z 2010 roku Mikkelowi Kesslerowi (46-3, 35 KO). Oprócz wspomnianych wyżej tych trzech świetnych zawodników „Kobra” upolowała również tak znakomitych pięściarzy jak chociażby Jermain Taylor (33-4-1, 20 KO), Andre Dirrell (24-2, 16 KO), Arthur Abraham (42-4, 28 KO), czy Glen Johnoson (54-20-2, 37 KO). Oprócz Kesslera zdołał go tylko pokonać jeden z najlepszych pięściarzy P4P, „Syn Boży” Andre Ward (28-0, 15 KO), a było to w finale turnieju „Super Six” w 2011 roku. Po raz ostatni Carl pojawił się na ringu stadionu Wembley w maju 2014 roku nokautując efektownie na oczach 80 tysięcy ludzi młodego wilka George’a Grovesa (21-2, 16 KO). Po tym spektakularnym pokazie siły i pokazaniu londyńczykowi miejsca w szeregu Carl przez jakiś czas zastanawiał się czy nie stoczyć jeszcze jeden wielki pojedynek i trzeba przyznać, że chętnych do rywalizacji z „Kobrą” nie brakowało. Swoje kandydatury zgłosili np. rodak James DeGale (21-1, 14 KO), legendarny Amerykanin Bernard Hopkins (55-7-2, 32 KO), czy król nokautów z Kazachstanu Giennadij Gołowkin (33-0, 30 KO). Ostatecznie jednak brytyjska gwiazda nie doszła do porozumienia z ich obozami i postanowiła korzystać z uroków zasłużonej emerytury.